wtorek, 22 października 2013

Zdobyć świata szczyt-czyli czy warto wejść na krzywą wieżę w Pizie?

Po pierwsze, swoje trzeba odstać w kolejce do kasy po bilety i przygotować 15 euro, sporo jak na taką przyjemność;)
Po drugie, o wejściu od "ręki" można zapomnieć, my na wyznaczoną godzinę wejścia czyli 17.00 musieliśmy czekać ok. 2 godzin kręcąc się po okolicy.
Po trzecie, jest zakaz wnoszenia torby, plecaków, bagażu na szczyt wieży, trzeba je odpowiednio wcześniej zostawić w zabezpieczonych szafkach (pewnie jakieś limity kilogramów?:))
Po czwarte, po wejściu na schody, błędnik wariuje (mąż potwierdza), niesamowite uczucie:)
Po piąte, widoki ze szczytu na okolice, obłędne:) Polecam, zalecam, wejście na wieżę to takie must see in Pisa;)

wtorek, 15 października 2013

Lukka

Lukka przywitała Nas nieco chmurnie. Ale zaraz, po przekroczeniu obronnych murów, słońce wyjrzało za chmur. Ciche, spokojne miasteczko. Idąc główną ulicą Via Filungo, często uciekaliśmy w boczne zaułki, by poczuć włoski klimat. Zapach starych kamienic, przeplata się z wonią wina i kawy. Na chwilę przysiadamy w samym sercu miasta, by delektować się crossantami. Obserwowanie ludzi, którzy właśnie z jakiegoś powodu, znaleźli się tu, obok Nas, jest fascynujące. Jeszcze chwila i udajemy się na punkt widokowy. Panorama ze szczytu wieży Guinigi, na toskańskie dachówki przyprawia o zawrót głowy. Chciałoby się zatrzymać czas na zawsze...

środa, 9 października 2013

Genua

Do Genui dojechaliśmy regionalnym pociągiem, który odjechał wcześnie rano z dworca głównego w Pizie. Mieliśmy ten komfort, że w przeciągu 2,5 godziny znaleźliśmy się w samym centrum miasta. Szybko, tanio, bezpiecznie i co najważniejsze bez przesiadek. Stolica Ligurii przywitała nas pochmurnie, lekko siąpiący deszcz nie napawał Nas zbytnim optymizmem. Nie minęła godzina, gdy za chmur wychyliło się nieśmiało słońce, a później zrobiło się naprawdę gorąco:) Miejsce, gdzie wpływają ogromne wycieczkowce, przeplata się z charakterystycznymi domkami zbudowanymi tuż nad brzegiem morza. Miasto, gdzie wszechobecne skutery tworzą swoisty klimat, głośny, typowo włoski.

sobota, 5 października 2013

San Gimignano

Z Sieny do San Gimignano na okrągło kursuje lokalny autobus. Kierowca doskonale znał trasę, musiałam mocno zamknąć oczy i trzymać się fotela. Ogormne przyśpieszenia na drogowych serpentynach, zdecydowanie nie są na moje nerwy. Miasteczko klimatem przypomina San Marino, ale tylko z pozoru. Tutejsza aura dużo bardziej przypadła mi do gustu, widoki na plantacje winorośli, wszechobecne cedry i mnóstwo wąskich uliczek, taki krajobraz na długo pozostaje w pamięci. Zdjęcia nie oddają w 100% uroku toskańskiego miasteczka, nie pozostaje nic innego jak osobiście je odwiedzić. 

środa, 2 października 2013

Siena



Widok gonitwy koni w Sienie, w trakcie słynnego Palio, musi być niesamowitym przeżyciem. Oczami wyobraźni próbuję sobie wyobrazić emocje, nerwy, parskające konie, wiwaty, tłumy ludzi, człowiek nieczęsto jest świadkiem tak wyjątkowego wydarzenia. Tym razem, rynek był pusty, podróż w maju, miała te plusy, że poza nielicznymi turystami, mogliśmy się delektować świeżą zielenią, zapachem kwitnących kwiatów i w pełni słońca zajadać się włoskimi lodami.
W wąskich ulicach można łatwo się zgubić, ale właśnie o to Nam chodziło, Sienna to nie tylko słynne Piazza II Campo, to również boczne zaułki, gdzie życie toczy się w iście Włoskim tempie i stylu:)