środa, 25 grudnia 2013

London on Saturday

Budziki zostały nastawione na 8 rano, niby wczesna pora, ale na dworze jeszcze nie było w pełni jasno. Tego dnia również zapowiadała się pogoda jak na specjalne zamówienie. Słońce, bezchmurne niebo i ponad 10 stopni na termometrze! Rany?Czy aby na pewno jestem w Londynie? Plan był prosty, obowiązkowo zobaczyć: Swiss Re, Tower Bridge, Big Ben, London Eye, Pałac Westminster, Dom Handlowy Harods, Piccadilly Circus. Bogaty plan, zapowiadał bardzo męczący dzień, dlatego zdecydowaliśmy się zakupiliśmy całodzienny bilet na metro. Wydatek niemały, ale dzięki temu mieliśmy zaoszczędzony czas oraz możliwość szybkiego przemieszczania się po tak dużym mieście.
Zwiedzanie zaczęliśmy od wizyty na Liverpool Street Station. Ogromny dworzec, który łączy ze sobą metro, linię autobusową i kolejową. Mimo, że byliśmy tam bardzo wcześnie rano, przez stację przewijały się ogromne ilości podróżujących. Ogromny hol, a nad nim piękny, szklany dach. W ogóle na niego bym nie zwróciła uwagi, gdyby nie zdjęcia;) Czasem warto przystanąć na krótką chwilę, robi wrażenie?




Tuż obok położony jest słynny londyński korniszony, czyli Swiss Re Tower. Znakiem rozpoznawalnym jest śmieszny kształt, który przywołuje różne skojarzenia oraz fakt, że jest cały przeszkolony. Został wybudowany w miejscu ataku terrorystycznego, w wyniku którego uległ zniszczeniu jego poprzednik - Baltic Exchange.


Zgodnie z tym co wskazywała mapa, do słynnego mostu Tower Bridge było całkiem blisko, niestety w praktyce wyszło trochę inaczej. Odległości, które wydaja się śmiesznie małe, w rzeczywistości, okazują się dużo większe. Niemniej, spacer przy pełnym słońcu, po tak uroczym mieście okazał się bardzo przyjemny. Tower Bridge jest jednym z najpiękniejszych mostów, jakie udało mi się do tej pory zobaczyć. Majestatyczny, ogromny, budzący podziw. Najpiękniejszy symbol Londynu i chyba najbardziej rozpoznawalny. Dla takich widoków, warto się tu wybrać w podróż.



Być w Londynie i choć na chwile nie wstąpić do Harods'a? Dla zakupoholików, czyli osób takich jak ja - to oczywista oczywistość:) Nie mniej, gorączka świątecznych zakupów udzieliła się zarówno podróżującym jak i Londyńczykom. Dom Handlowy był pełen kupujących, sprzedających i oglądających eksponaty w sklepach. Ekskluzywne torebki, piękne wystawki, mnóstwo zapachów, w głowie się kręci od cen i przepychu.



W British Museum trzeba po prostu być! To największe muzeum starożytnej historii, które jest zupełnie za friko:) Zapraszam, nawet tych, którzy nie lubią historii. Muzeum jest czynne codziennie do 17.30 i znajduje się przy Great Russell St. Bardzo łatwo można do niego trafić ze stacji metra Holborn. Gorąco polecam:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz