Przejście z okolic Queensways do Hyde Park Corner, zajęło Nam niemało czasu (na mapie wydawało się, że wszystko jest tak blisko:)). Aby przyjrzeć się bliżej Londyńczykom, oraz temu w jaki sposób spędzają wolny czas, na chwilę przysiedliśmy na ławce i obserwowaliśmy biegające rodziny, grających rugbistów oraz spacerujące pary.
Po chwili odpoczynku, skierowaliśmy się w stronę Pałacu Buckingam. Jest to jedno z najchętniej fotografowanych miejsc Londynu. Mimo dość późnej pory, mnóstwo turystów bawiło się telefonami i aparatami, blaskom flesza nie było końca. Okolice Pałacu Buckingam w telewizji robią dużo większe wrażenie, niż w rzeczywistości (czy tylko Nam się tak wydaje?:)) Pamiętam jak z zapartym tchem śledziłam ślub księcia Williama i księżnej Kate i wzdychałam do ekranu telewizora, wszystko wydawało się takie dostojne, ogromne, bogate. Nie udało się zobaczyć uroczystej zmiany warty, ale zapisuje na przyszłość jako obowiązkowy punkt następnej wycieczki do Londynu.
Na szczęście, tuż obok, znajduje się jeden z ciekawszych Parków jaki oferuje nam Londyn - St.James Park. Polecam z całego serca, tu można się naprawdę zrelaksować. Piękny staw przyciąga licznie ptactwo wodne, które w ogóle się nie boi ludzi i chętnie pozuje do zdjęć (poniżej przedstawiam na zdjęciach pewne ślicznotki):) Nam się udało rozpoznać gęsi i pelikany oraz kilka czarnych łabędzi i siwe czaple.
Czas leciał nieubłaganie, słońce o tej porze roku bardzo szybko zachodzi i już koło 16 robi się ciemno, a przed Nami jeszcze tyle atrakcji do zobaczenia! Tuz obok St.James Parku znajduje się Horse Guards Parade, czyli największy plac defilad. Tu odbywają się uroczyste przemarsze oddziałów pieszych i konnych wojska na cześć urodzin Królowej i stąd dojrzeliśmy po raz pierwszy London Eye.
Im bardziej zbliżaliśmy się do Victoria Embankent, tym więcej zaskakujących rzeczy odkrywaliśmy. Nagle, jak spod ziemi wyrosły naraz trzy główne symbole tego miasta: London Eye, Big Ben oraz Pałac Westminter. Każdy na swój sposób inny, ale wzbudzający spory zachwyt, zarówno detalami architektury jak i wielkością. Gdybym miała wybrać jedną atrakcję, taką która mi najbardziej przypadała do gustu, to miałabym spory problem:) Jest z czego wybierać i można by długo się zastanawiać nad zasadnością wyboru, ale zdjęcie poniżej chyba każdego zainspiruje wyjazdem do Londynu.
Londyn i krążące nad nim samoloty, to jeden z tych widoków, który towarzyszył Nam przez cały dzień.
Ale widok na to największe trio, tuż o zachodzie słońca, najbardziej poruszyło moje serce!
Szkoda, że dzień tak szybko się skończył. My wyczerpani podróżą, zmianą czasu oraz silnymi emocjami, tuż po 18 znowu znaleźliśmy się w hotelu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz